23 grudnia 2014

1. FRIENDS



Oto pierwszy rozdział.
 Akcja rozgrywa się w 3 sezonie po 8 odcinku.
 Z góry przepraszam za błędy i brak przecinków. 
Życzę miłego czytania.

***

Oliver schodził powoli ze schodów. Za nim John razem z Royem prowadzili dość zaciętą dyskusje. Mieli ściszony głos więc Queen nie chciał im przeszkadzać. Jako pierwszy znalazł się przy Felicity która siedziała w swoim czarnym fotelu wystukując liczby, szybko na klawiaturze. 
Miała na sobie czarno-białą sukienkę do kolana. Jej włosy były związane jak zawsze w kucyk. Była trochę wyczerpana. 
Poprawiła okulary i na chwile na mnie spojrzała. Uśmiechnęła się.
- Dobrze wam dziś poszło. Jeśli chodzi o Basha to nie wiem gdzie teraz się znajduję-zaczęła coraz szybciej mówić nie przestając pisać na klawiaturze- Mój informator ma mi przesłać jutro dane. Miejmy nadzieje, że go odnajdzie. A co do jego gangu to satelita.. 
- Felicity, wracaj do domu-powiedział zmartwionym, ciepłym głosem.- Dobrze się dziś spisałaś dlatego powinnaś musisz odpocząć.-blondynka już otworzyła usta żeby odpowiedziec, kiedy mężczyzna nie dał jej dojść do słowa.- Nawet nie próbuj zaprzeczać.
-No dobrze-pokręciła głową poddając się. -Ale jeszcze 5 minut.
Oliver pokiwał głową i podszedł do stołu aby zdjąć z siebie strój Arrow. Felicity nadal stukała w klawiaturę, kiedy nagle komputer wydał dźwięk przypominający grające dzwoneczki. Felicity skierowała kamerkę na siebie aby uniknąć pytań "Gdzie ty jesteś? Co to za miejsce?". Nie patrząc kto dzwoni odebrała.
 Oliver, John i Roy automatycznie spojrzeli w lewy ekran gdzie wyłonił się obraz ciemnowłosej dziewczyny i chłopaka o blond lokach. Dziewczyna miała ciemne oczy podkreślone kreską nad górną powieką. Koło niej siedział blondyn z kapeluszem na głowie o oczach głębokich jak ocean i łobuzerskim uśmiechu.

-Dzień Dobry Wieczór!- wykrzyknęła dwójka, śmiejąc się z szokowanej miny Felicity.
- A ta znów w pracy- zaśmiała się ciemnowłosa.
- Masz szczęście bo niedługo cię rozerwiemy i skończy się jak na 2 roku MIT.
-Isabell, Francis. Miło że dzwonicie
- uśmiechnęła się blondynka, która nagle zaczęła się rumienić gdyż za nią stali jej partnerzy, którzy słyszeli komentarz ciemnowłosej przyjaciółki- To nie prawda. Nie byłam wtedy aż tak pijana.
-Kobieto, rzuciłaś moim chomikiem w ścianę krzycząc "Pikachu, WYBIERAM CIĘ!".

-Albo jak nie chciała wyjść z fontanny bo próbowała znaleźć Nemo!- powiedział Francis rechocząc z Isabell.-Albo..
-Ej! Już sobie daruj- zaśmiała się blondynka.
 Za jej plecami Roy nie wytrzymał i klęcząc płakał ze śmiechu. John i Oliver nie chcieli się śmiać ze względu na słowa które zawstydzały Smoak, ale byli prawie w takim samym stanie jak Roy. Dziewczyna zagrała role obrażonej i zrobiła nadąsaną minę.
-No dobrze nie po to dzwoniliśmy.
-Naprawdę?- odparła sarkastycznie Felicity.
-Mamy kilka spraw do załatwienia w twoim mieście. Akurat odwiedzimy ciebie, a ty zapoznasz nas oczywiście z Arrow.-powiedział Francis.
-Super... czekaj jak to? Ja przecież nie znam Ar...
-Nie udawaj. Wszyscy wtajemniczeni czyli Mściciele albo bohaterowie wiedzą że nie jaka blondynka pomaga Strzale. Nie znam mądrzejszej blondynki od ciebie, więc to ty- oświadczyła Izy.

-Nyssa to powiedziała przy ostatnim sporze z Isabell. Szkoda że tego nie widziałaś. Dobrze że jej "koledzy po fachu" trzymali ją. Było by krwawo-Franciś udawał przerażonego.
-To nie była moja wina. Ona jest nienormalna. Zaczęła mnie podrywać. 
Oznajmiłam jej żeby sobie odpuściła a ona była święcie przekonana ,że ty jesteś moją dziewczyną,a ten cały Arrow cię kręci bo po śmierci Sary nie był szczególnie załamany.
 Rozumiem, że to dla niej było ciężkie lecz ja nie jestem nagrodą pocieszenia ani workiem treningowym do wyżywania,a już na pewno nie lesbijką. Wypraszam sobie!
Oliver ze złością popatrzył się w monitor. "Jak Nyssa mogła tak twierdzić" pomyślał.
 -Chętnie go poznam. Jesteś mi to winna Felicity, to ja załatwiłem mu ten łuk który u mnie zamówiłaś. Chociaż teraz na rynku pojawił się nowszy model...
-Ale jakie sprawy macie do załatwienia?-spytała Felicity zmieniając temat o jej współpracy z Arrow.
-Słyszałaś o gangu Basha? To niebezpieczny koleś, którego ścigamy już 3 tygodnie. Jak donoszą źródła znajduje się w Starling City. Szczegóły omówmy po przyjeździe. - uśmiechnęła się ciemno włosa.
-Porozmawiam o tym z Arrow ale niczego nie obiecuje.
-No to my kończymy. Do zobaczenia.- pożegnał się blondyn,a Isabell puściła do niej oko.
Ekran zrobił się czarny. Smoak odwróciła się do chłopaków po czym wstała. 
-Kim oni są Felicity? Skąd ich znasz?-Oliver podszedł do niej i popatrzył jej w oczy.
-To moi starzy przyjaciele.-odparła dziewczyna krzyżując ręce- Poznałam Francisa w MIT. Można by powiedzieć, że on to moje męskie odzwierciedlenie. Pomaga Isabell łapać przestępców.-popatrzyła się na Olivera z nadzieją- Ja wiem że możesz mieć wątpliwości. Ale ja ich znam. Ręczę za nich. Oni mogą nam pomóc. To twoja decyzja...

Oliver położył jej dłoń na ramieniu.
John popatrzył na Roy'a wzrokiem mówiącym "Może powinniśmy wyjść" na to John wyszeptał -Może masz popcorn? Obydwoje uśmiechnęli się porozumiewawczo . 

-Felicity, jeśli ty im ufasz ,to ja także
-obdarował ją słodkim uśmiechem,a  ona przytaknęła głową.
Jej serce z dwojoną siłą zaczęło bić. "Co jest ze mną nie tak?"
Zabrał mężczyzna zabrał rękę i zaczął nakładać strój Arrow na manekina.
Smoak podeszła do biurka, wzięła torebkę i udała się do drzwi wyjściowych. Kiedy mijała Olivera, zatrzymała się przy nim. 
Był odwrócony do niej plecami. Stał bez koszulki. To co powiedział było życzliwe z jego strony dlatego dziewczyna chciała mu w jakiś sposób okazać swoją wdzięczność."Zaryzykuje" pomyślała blondynka. Podeszła od tyłu i pocałowała Queena w policzek po czym udała się na schody.
Zdezorientowany mężczyzna z zdziwioną miną popatrzył na oddalającą się Felicity. Na jego twarzy zagościł delikatny uśmiech. "Nie stój tak Oliver! Działaj!" podpowiadał mu umysł ale zdusił jego wołanie i kontynuował daną czynność.
Kiedy Felicity była już koło swojego czerwonego samochodu zaśmiała się triumfalnym śmiechem.
"To był przyjacielski całus" wmawiała sobie Smoak chociaż sama dobrze wiedziała ze tak nie jest. 

***

Przed pójściem do domu Roy wpadł na chwilkę do Thea. Dziewczyna stała za barem i przeglądała rachunki. Klub opustoszał. W pomieszczeniu był jeszcze Chese. Stał za konsolą szukając czegoś w laptopie.
 "Chyba nie był dziś w dobrym nastroju."-pomyślał Roy po czym usiadł naprzeciwko stojącej dziewczyny. Brunetka była tak zajęta, że nie zauważyła swojego byłego.
-Hey-odezwał się nagle Roy.
Thea podskoczyła i krzyknęła przestraszona.
Potem zaczęła się śmiać po czym szturchnęła chłopaka. Z daleka przyglądał im się Chese.
-Przestraszyłeś mnie.
-Stało się coś złego? Jesteś taka..nieobecna.
-Zgubiłam jeden z rachunków. Na nim zapisałam numer do nowego dostawcy ale rozpłynął się nagle w powietrzu.
Roy wyjął z kiszeni zwiniętą kartkę i podał brunetce. Spojrzała na niego zaskoczona.
-Kiedy niedawno płaciłaś rachunki, wpadłaś po mnie do domu. Później poszliśmy do klubu. Kiedy wróciłem znalazłem to pomiędzy łóżkiem a szafką. Miałem ci to oddać wcześniej ale ostatnim czasem jestem trochę nierozgarnięty.
-Na pewno, nie tak, jak ja- zaśmiali się oboje.
Thea powróciła nagle do wspomnień kiedy to jeszcze byli parą.
Pamiętała jak trudno im było się rozchodzić po spędzonym ze sobą czasie.
Przypomniał się jej dzień kiedy to psychopata chciał zabić Roy'a.
Wszystko w niej pękło. Chciała go odzyskać za wszelką cenę.
Uczucie radości kiedy mogła znów go pocałować było wartę nawet całego majątku jej rodziny.
Wtedy już wiedziała co to oznacza utracenie jego.
Wszystko się zmieniło.
Teraz znów go straciła ale wciąż go kochała.
- Tęsknie za tobą Roy- wyszeptała spuszczając wzrok.
Chłopak był zaskoczony, nie miał pojęcia co odpowiedzieć. Już miał odpowiednie dobrane słowa, kiedy koło nich nagle zjawił się Chese.
-Dzisiaj było nieźle- powiedział do Thei nie zwracając uwagi na jej byłego. Kompletnie go ignorował.
-Może wybrali byśmy się na drinka?- zapytał blondyn.
Thea spojrzała kątem oka na Roy'a i odpowiedziała DJ'owi.
-Żarty sobie robisz.. zapomniałeś że jestem barmanką.-zaśmiała się bez krzty wesołości
- Dziś jestem zmęczona ale jeśli nalegasz to napijemy się wszyscy,okay? Może teraz? Roy jest jakby moim wspólnikiem, więc jego zbraknąć ,nie może- uśmiechnęła się brunetka, po czym wyszła zza baru.
Roy wstał z krzesła.
-Dziś nie dam rady. Musze się zbierać, jutro się zobaczymy- uśmiechnął się Roy.
-No to zamykam. Mi też przyda się sen.-odparła dziewczyna biorąc torebkę.
Wszyscy troje wyszli z klubu. Kiedy ich drogi się rozwodziły Thea podeszła do Roya i uścisnęła go, tak jak zawsze się witali ale, kiedy to robiła w obecności blondyna miał dziwne uczucie.
-Dobranoc-powiedziała.
-Dobranoc. Jutro porozmawiamy- po czym spojrzał to na nią to na Chesa który nie wyglądał na dość radosnego.
"Czyżbym grał w operze mydlanej" pomyślał Roy.
Brunet zaczął iść w stronę swojego domu. Roy nie miał pojęcia w co Thea gra.
 Jutro to ze sobą obgadają, teraz głowa chłopaka zajęła się czymś innym, a raczej zajęła się słowami.
W jego głowie rozbrzmiewał głos Thei.
 "Tęsknie za tobą Roy"
Roy nie wie co by wtedy odpowiedział.
Może coś w stylu "Tak będzie najlepiej" albo "Nie zasługuje na ciebie". Ale te słowa nie były bliskie jego sercu. Gdyby na to pozwolił już dawno powiedział by jej że ją kocha i każdy ,że dzień bez jej pocałunku jest dniem straconym. "Nie mogę z nią być. Robię to by była bezpieczna. Jestem Arsenal. Może i jestem bohaterem ale cena która płacę jest zbyt wysoka. Nie warto się nad sobą użalać. Prawdę mówiąc to Oliver ma gorzej.." pomyślał chłopak.
Odwrócił się w stronę blondyna i swojej byłej dziewczyny ale tą dwójkę pochłonął już mrok dzisiejszej nocy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz