24 lutego 2015

4. DAWNA JA

Długo mnie nie było
Dzisiejszy post pisałam o 00;00
więc bądźcie wyrozumiali
Liczę na wasze komentarze
Miłego czytania
<3

***

Felicity i Francis dobiegli do wysokiego wieżowca Palmer Technologies.
W środku panował chaos. Wszyscy byli bardzo zajęci z powodu przyszłej współpracy z Anagreen.
W całym tłumie, nasza urocza dwójka bardzo się wyróżniała.
Mężczyźni w garniturach oglądali się z zaciekawieniem za vice prezesem firmy, która ubrana w sportowy strój ,przemierzała cały hol zmierzając do windy.
 Gdy do niej weszli blondyn nie mógł opędzić się od komentarza.
-Czy wy cały czas pracujecie w takim napięciu?- spytał opierając się o ściany windy w luzackim stylu.
-Teraz szczególnie mamy dużo na głowie- westchnęła Smoak.
Winda otworzyła się na wyznaczonym piętrze, po czym poszli prosto do gabinetu dziewczyny.
Przed drzwiami siedział Jerry.
-Miło panią widzieć- powitał ich asystent.
-Cześć Jerry. Zawiadom Ray'a ,że już jestem.
Dwójka przyjaciół weszła do biura i zamknęła za sobą szklane drzwi.
Felicity podeszła do biurka i wyjęła z szuflady twardy dysk. Podała go Francisowi.
-Tu trzymam wszystkie zdjęcia, razem z tymi z przed 5 lat. Pomyślałam że możemy je jakoś przerobić i w wolnym czasie obejrzeć.
Chłopak przyjrzał się dyskowi z uśmiechem.
-Proponujesz seans z twoimi nagimi fotkami?
- zaczął się śmiać po czym dostał od blondynki niezłego kopniaka w udo.
Dwójka zaczęła się szturchać.
Po kilku minutach przyszedł Ray prezentując się w nowy ciemnogranatowym garniturze.
Podszedł do wiceprezeski i zaczął podekscytowanym głosem omawiać szczegóły przyjęcia na który mieli pojawić się goście z Anagreen.
Dziewczyna potwierdziła ,że plan rozpoczęcia współpracy jest dość dobry.
-Oczywiście dużo osób z poza firmy także będzie zaproszonych. Wiem że posiadasz dużo "przyjaciół" więc możesz ich zaprosić.
-Nie wiem czy ich wyciągnę ale dziękuję.
Francis siedzący na biurku zaczął liczyć na palcach w skupieniu. Po kilku powtórkach poddał się.
-Lokal i katering jest załatwiony więc to tyle- Ray spojrzał się na dysk którym bawił się blondyn. Odpowiednim spojrzeniem zapytał o rzecz. On tylko uśmiechnął się złowieszczo.
-Nagie zdjęcia pani Smoak. Chcesz przejrzeć?
W jedne chwili Felicity ruszyła pędem za Francisem.
Dwójka dorosłych dzieci zaczęła gonić się po czym chłopak zatrzymał się i odebrał dzwoniący telefon.Dziewczyna nie zauważyła tego i z całą siłą wpadła na niego powalając go z nóg.
Leżeli oboje jęcząc żałośnie.
Przerażony Palmer z uśmiechem na ustach pomógł wstać Smoak.
Blondyn nadal leżał na podłodze słuchając głosu po drugiej stronie.
Wyłączył telefon, wstał i zaczął masować stłuczone ramie.
-Dziś w Verdant jest koncert " Black Machine"- powiedział entuzjastycznie z błyskiem w oku-
Idę załatwić wejściówki.
-Skąd załatwisz bilety tak szybko- podleciała do niego, obydwoje byli bardzo podekscytowani koncertem.
-Poznałem ich z Isabell rok temu-odparł z dumą - Mam swoje źródła. A więc ja lecę zadzwonię w tym czasie do niej.
Pocałował ją szybko w policzek i wyszedł z biura.
Ray poczuł ukłucie zazdrość. Gesty tej dwójki były tak niewinne i bezinteresowne.
A może poczuł żal iż nie zna Felicity tak długo jak on.
Uśmiechnięta blondynka odwróciła się do Palmera. ten spoglądał to na nią to na papiery.
Dziewczyna pośpieszyła z wyjaśnieniami.
-To najfajniejszy zespół rockowy wszechczasów. Kiedy byliśmy młodzi szaleliśmy za nimi- blondynka zaczęła paplać jak zwykle.
Ray tylko blado się uśmiechnął i złożył teczkę.
-Na ten bankiet nasza dwójka musi stawić się na 100%.
-Nie ma sprawy- Felicity podeszła do biurka i pochyliła się nad nim szukając czegoś w szufladzie.
Po krótkiej chwili dodał.
-Chcesz iść ze mną?
Rzuciła w jego stronę żartobliwe spojrzenie.
-I tak przez cały czas będę musiała rozmawiać z nimi przy twoim boku więc na jedno wychodzi. Ale raczej Francis i Isabell będą chcieli mnie wypchnąć na parkiet więc mam jakąś wymówkę.

***


Kiedy Smoak wróciła do domu była piata po południu.
Już przed drzwiami słychać było kłutnię Francisa i Isabell. Po salonie walały się damskie ciuchy.
Dwójka przyjaciół stała na środku i ostro wymierzał zdania.
-Felicity dzięki Bogu- podbiegł do niej Francis i schował się za przyjaciółką
-Tej kobiecie nie da się doradzić. Pytała się o moje zdanie w sprawie sukienki.
Powiedziałem że dla mnie ona jest za sztywna. Rzuciła się na mnie!
W oczach Isabell iskrzyły się drobne płomyczki.
Brunetka weszła do pokoju obok i przyniosła parę starych ciuchów Felicity z czasów kiedy to blondynka była gotką. Jej mina skazywała na zaskoczenie i stanowczość.
-Nie włożę tego.
-No proszę- podeszła do niej i zza pleców wyjęła czarną perukę z fioletowymi pasemkami.
Felicity posłała jej oburzone spojrzenie.
-Wszyscy przebieramy się o 5 lat wstecz- usprawiedliwił całą sytuacje chłopak- To impreza tematyczna.
Popatrzyła na nich.
Po chwili poddała się i kiwnęła głowa. Isabell wzięła ją za rękę i zaprowadziła do łazienki.
-Będzie NIEZIEMSKO!- zaczął śpiewać Francis podgłaszając radio na maksa.


***


-Dziś szykuje się niezła impreza- powiedział Roy do Diggla.
Cała trójka była po treningu.
-Słyszałem- odpowiedział John pakując strój do torby- Isabell dostałą telefon kiedy była tutaj.
Koncert pod tytułem "Styl z dawnych lat". Biedna Felicity- zaśmiali się.
Zainteresowany Oliver podszedł do nich zaciekawiony.
-Aż tak źle?
-Poznaliśmy jej przyjaciół, więc jak sądzisz?- powiedział wesoło ciemnoskóry mężczyzna.
-Może i wy wpadniecie?- zapytał Roy.
-Ja nie mogę. Mam kolacje z Lylą. Zaciąg Olivera.
Queen zaśmiał się i powrócił do komputerów.
Nagle z góry dobiegł wesoły głos.
-To super sprawa. Puścimy te zdjęcia tutaj.
-Tutaj?
-No oczywiście. taki seans. Co ty na to? Będzie nastrojowo.
Po schodach schodzili Francis i Isabell.
Chłopak był przebrany w ciasne skórzane spodnie i luźną czarną bokserkę.
Za nim szła brunetka ubrana w sukienkę z lat 60.
Była to czerwona w białe kropki. Jej włosy były spięte w kok, a na głowie widniała zawiązana czerwona zwinięta chustka.
Byli tacy różni ale ich osoby kiedyś się spotkały i zaprzyjaźniły na lata.
-Wyglądam cudnie- przeszła koło lekko koło wszystkich w stronę komputerów.
Wpięła do niego czarny dysk twardy.
-To jak, idziecie?-zagaił Francis do Roy'a.
-Ja tak, ale musimy jeszcze Olivera przekonać- kiwnął w stronę Arrow'a.
-Nie mam nastroju na imprezowanie, ale na pewno się pojawię-odpowiedział Queen
- Gdzie Felicity?
Blondyn obejrzał się dookoła.
-Rozmawia z Theą.
Wszyscy usłyszeli ciche kroki na schodach.
Do pomieszczenia weszła Felicity.
Cała drużyna Arrowa nie chciała uwierzyć, że to właśnie ta Felicity.
Zamiast blondynki z czarnymi oprawkami, ubranej w sukienkę wszedł ktoś inny.
Po schodach zeszła dziewczyna z czarnymi włosami i fioletowymi pasemkami.
Jej oczy były podkreślone czarną kredką i czarnym cieniem.
Na jej nosie był przyklejony kolczyk,a usta były pomalowane na czarno.
Ubrana była w wojskowe, luźne spodnie, czarną obcisłą bokserkę i glany.
Wpatrzona w komórkę nie zauważyła przerażonych spojrzeń przyjaciół.
Kiedy była na dole obejrzała się w ich stronę.
Wszyscy byli jak z kamienia oprócz Isabell która wdzięcznie odnosiła się ze swoim dziełem.
-Przerażacie mnie- powiedziała Felicity przemierzając zawstydzona pomieszczenie.
-Wyglądasz inaczej-usprawiedliwił ich Roy.
Stwierdzenie rzeczy oczywistej, jest.
Dziewczyna nie tylko wyglądała inaczej.
Dzięki tej metamorfozie zaczęła być pewniejsza siebie.
Wcieliła się w maskę przeszłości.
Dawna Ją.
Oliver patrzył na nią z podziwem.
To właśnie w takiej dziewczynie zakochał się Cooper.
W silnej i niezależnej Felicity.
-Wyglądasz wspaniale- powiedział Queen dodając jej o duchy.
Uśmiechnęła się do niego promiennie.
-To jak idziemy?-zapytała Isabell.
Wszyscy ruszyli na górze z wyjątkiem Johna i Olivera.
-Rozkręcimy tą imprezę!-krzyczał na cały głos Francis który ściskał Smoak.
Diggle tylko zaśmiał się pod nosem.
Spakował swoje rzeczy i zaczął wchodzić po schodach.
Odwrócił się w stronę przyjaciela.
-Chyba nie zamierzasz tu siedzieć?
Oliver obejrzał się za nim.
Kiedy przyjaciel wyszedł mężczyzna zaczął szukać w swoich rzeczach koszuli.
Zamierzał pójść na koncert ale nie w takim stroju.

***


Felicity i Francis tańczyli w środku tłumu. Koncert trwał już dobra godzinę.
Obydwoje byli spoceni ale wciąż pełni energii.
Isabell zniknęła im z oczu. Ostatni raz widzieli ją tańcząca z jakimś pakerem.
Po kilku minutach zobaczyli ją wchodzącą na scenę.
-Jak się bawicie Starling City?- zapytała przez mikrofon.
Tłum zaczął radośnie krzyczeć.
Felicity dawno nie była na żadnej imprezie.
Teraz był moment by się wyszaleć i nie zamierzała go zmarnować.
Była już po 3 drinkach ,nadal trzeźwa musiała na chwile odetchnąć.
Poszła przez tłum do baru i usiadła na jednym z siedzeń.
Koło niej siedzieli dwoje facetów w garniturach.
dziewczyna zorientowała się iż jeden z nich to Ray Palmer.
-Część Ray. Co tu robisz?- spytała się mężczyzny.
Na sali panował duży chałas lecz brunet ją usłyszał.
Przez kilka pierwszych sekund jej nie rozpoznał.
-To ja Felicity.-wydarła się mu do ucha dziewczyna.
Był mocno zdziwiony ale potem na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Nieźle wyglądasz- powiedział szarmancko.
Felicity się roześmiała.
Była tera nieco wyluzowana.
Obróciła się prezentując swój strój.
Przez kilka minut rozmawiali. Bardziej próbowali rozmawiać.
Pokazała na parkiet pełen ludzi lecz Ray odmówił skinieniem głowy.
W takim razie chciała się przyłączyć do nich lecz poczuła rękę na ramieniu.
To była Thea Queen.
-Chodź do nas- krzyknęła jej do ucha.
Smoak pomachał ręką na pożegnanie do Palmera i odeszła z siostra przyjaciela.
Obydwie znalazły się przy stoliku gdzie siedział Roy i Oliver.
Jego obecność miło zaskoczyła Felicity.
Czwórka przyjaciół zaczęła razem rozmawiać.
Co chwila padały śmieszne komentarze.
Dobrze się bawili. czemu wcześniej razem nie imprezowali?
A ,no tak. Byli zajęci ratowaniem ludzi.
-Chodźmy zatańczyć-powiedziała Thea ciągnąc Oivera.
Jej brat się stawiał opór lecz po chwili dał za wygraną.
Roy wziął  Felicity na barana i ruszył za nimi.
Wszyscy dobrze się bawili tańcząc obok siebie.
Po następnej piosence nastąpiła zamiana.
Piosenka była dość energiczna.
Oliver okazał się świetnym tancerzem mimo niskiego wzrostu Smoak.
Po kilku piosenkach nadszedł czas na balladę.
Mimo zdziwienia Olivera Felicity rzuciła mu się na szyje i zaczęła z nim rozmawiać.
W sumie żadne z nich następnego dnia nie pamiętało na jaki temat była rozmowa ale w tamtym czasie było to nie ważne.
Liczyła się tylko ona wtulona w jego wysportowane ciało.
Ta smukła osoba tuląca się do mężczyzny który już dawno zapomniał co to bliskość.
Czuła się u niego bezpiecznie.
-Jest miło- powiedziała.
On tylko kiwnął głową i wtopił twarz w jej włosy.

***


Do Jaskini Arrowa weszła Felicity i Oliver oboje trzymający w ręce alkohol wysoko procentowy.
Wesoło śmiejąc się schodzili po schodach.
Kiedy dotarli na dół ,usiedli na stole zwieszając radośnie nogi.
-Popatrz. To wszystko my stworzyliśmy- Oliver popatrzył rozmarzonym wzrokiem na pomieszczenie.
-Tak to prawda. Szarość tak dumnie brzmi. Warta każdego dnia.
Westchnęli i pociągnęli łyka z butelki.
Było około 3 nad ranem.
-Nie żałuję żadnej nocy spędzonej tutaj-wyznała.
-Przepraszam że byłem gburem po śmierci Sary. Wiem że jej strata była ciężka. Powinienem wtedy dawać wam wsparcie.
-Lubiłam Sarę. Nawet życie jej uratowałam- zaśmiała się.
Chodź początkowa byłam o nią zazdrosna.
-Nie powinnaś była.
-O ciebie zawsze.
Popatrzył na nią. Po kilku sekundach zauważyła to.
Uśmiechnęła się i upiła łyka.
-Przepraszam. Za wszystko. Chciałbym opisać ci cały ból jaki zadałem tobie i sobie przez moje decyzję.
Uśmiechnęła się blado. Spuściła głowę pogrążona w myślach.
-Zasługujesz na kogoś lepszego Felicity.  Chcę żebyś była szczęśliwa.
Popatrzyła mu prosto w oczy.
-Tylko przy tobie jestem szczęśliwa.
Nie miała już butelki w ręce tylko jego twarz.
Pocałowała go miękko z czułością.
Po chwili oderwała się od niego. Spojrzała mu w oczy.
On złapał ją w talii i przeniósł na swoje kolana twarzą do siebie.
Przez cały czas całowali się lekko z troską.
W tych pocałunkach była nadzieja i wiara w druga połówkę.
Jego ręce wędrowały po jej plecach z góry na dół.
Ich oddechy przyśpieszały.
Z każdym pocałunkiem rósł promień chodź próbowali go uciszyć.
Po chwili Oliver zdjął z głowy Smoak perukę i rozpuścił jej blond loki.
Wetknął w nie palce.
Dziewczyna trzymała jego głowę w rękach.
Następnie zdjęła z niego koszulę.
Jej palce błądziły po jego ciele. Odkrywając co nowe tereny.
Jego mięśnie były napięte.
Pocałunki zrobiły się coraz bardziej nachalne.
Na podłogę poleciała bokserka Smoak.
Wtuleni w siebie chłonęli przyjemność z zapomnienia.
Obydwoje zdawali sobie sprawę z tępa wydarzeń.
Po ostatnich wydarzeniach mieli dość tego napięcia.
Arrow, Palmer byli reliktami przeszłości.
Usta mężczyzny całowały teraz skroń Felicity.
Pachniała słodkim arbuzem.
Trzymała ręce na jego barkach cicho pojękując.
Oliver miał zamiar podnieść dziewczynę gdyż stół nie był zbyt wygodny.
Nagle na schodach usłyszeli czyjś głos.
Szybko od siebie odskoczyli i spojrzeli na intruza.
-Ludzie, ale ja się najebałem!-wydarł się Francis idący z Isabell.
-Może dzisiaj lepiej by było gdybyśmy przenocowali tutaj.
-Jestem za-odpowiedział blondyn gdy nagle się potknął.
Smoak trochę zmieszana przyniosła koce i poduszki.
-Czemu wy jesteście bez koszulek? To nowa moda?
-Francis kiwnął głowa i zaczął zdejmować swoją.
Isabell powstrzymała go od tego.
Wszyscy rozłożyli się na podłodze.
Jedynie Isabell zasnęła w jednoosobowym łóżku Olivera.
Kiedy zgasili już światło, Felicity przytuliła się do torsu Queena.
Mężczyzna obiął ją.
Oboje szybko zasnęli.
Tej nocy nikt nie miał koszmarów.

3 komentarze:

  1. Fajna i zabawna historia! Że też nie pochwaliłaś mi się swoim blogiem :D
    Isabell niestety kojarzy mi się z diablicą Isabel Rochev ;)
    Troszeczkę kłuło w oczy, że w każdym rozdziale miałaś różne czcionki. Nwm czy chciałabyś, ale takie rzeczy jak nagłówek itp da się ładnie wysrodkować. Jakby co to pisz i ci pomogę :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma się czym chwalić :D Bardzo kiczowaty.
      Sorki za opóźnienie. Wiem że jest fatalnie ale mogę to zgonić na to iż to jest mój pierwszy poważny blog. Chętnie się z tobą skontaktuje bo te tło mnie dobija a twój wygląd (bloga :D) jest niesamowity. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Rozdział ciekawy, ale kłują mnie w oczy te vłędy i różne czcionki. 1 rozdział zupełnie sobie darowałam, bo ciągle powtarzałaś ten sam tekst a i jak sie go nie zaznaczyło to nie szło tego czytać :(

    OdpowiedzUsuń