Ten post będzie krótki
Ale bez obawy
Część druga już wkrótce
Część druga już wkrótce
Do zobaczenia
Przepraszam za brak przecinków
***
Oliver przetarł sennie oczy.
Spostrzegł on śpiącą Felicity na swoim ramieniu.
Blondynka wtulona w jego klatkę piersiową nadal była pogrążona we śnie.
Rozejrzał się dookoła zdezorientowany.
Na podłodze w krypcie spał Roy, Francis i Isabell.
Nagle wszystkie wydarzenia z wczorajszego wieczoru zaczęły tłumaczyć sporo rzeczy.
Queen miał dobra głowę do picia.
Żadne wydarzenie nie zostało niezapamiętane.
W tej chwili sam nie wiedział czy to dobrze czy źle.
Było mu dość wygodnie.
Wstał i rozprostował nogi.
Po godzinie reszta naszych towarzyszy zaczęła się budzić.
Kiedy już wszyscy spokojnie jedli śniadanie w jaskini ,Felicity zauważyła fatalny stan Francisa.
-Nie wyglądasz za dobrze- dodała z uśmieszkiem.
-Ciszej. Proszę.- złapał się za głowę.
-Aż tak źle-Roy wziął gryza swojego Big Burgera.
-Człowieku.. kiedy się obudziłem słyszałem jak trawa rośnie- opowiedział zachrypniętym głosem.
Na każdej twarzy zagościł szalony uśmiech.
-Ty masz szczęście-powiedziała Felicity- ja pamiętam tylko urywki z wczorajszego wieczoru.
Oliver odetchnął z ulga a jednocześnie poczuł ukłucie bólu.
-Zazdroszczę ci- dodał Francis i stuknął kubkiem w jej pojemnik z kawą co oznaczało toast.
-Musimy to kiedyś powtórzyć-Isabell popatrzyła na swój talerz.
-Alleluja!- wykrzyknął Roy.
-Ććcsss!- skarcił go Francis.
Po śniadaniu Isabell razem z Francisem pojechali do domu by się odświeżyć, a Roy poszedł odwiedzić Thea. Smoak została i zaczęła sprzątać stół.
Oliver próbował jej nieco pomóc. Po ukończonej czynności zajął miejsce za komputerem i włączył wiadomości.
Felicity niepewnym krokiem oparła się o stół. Chodź mężczyzna był odwrócony do niej tyłem to jej zdenerwowanie nie mijało.
-Oliver czy moglibyśmy porozmawiać..
On spojrzał na nią zdziwiony.
W pierwszej chwili pomyślał o tym iż dzieje się coś złego, więc mogło to go nieco wystraszyć.
Wstał z fotela i podszedł na wprost niej. Rękę trzymał na oparciu głowy fotela.
-Coś się stało?
Patrzyła zawstydzona w podłogę nie mając odwagi spojrzeć mu w twarz. zarumieniła się lekko.
"Weź się w garść Felicity Smoak" pomyślała i zebrała w sobie całą odwagę jaka jej pozostała.
-Jeśli chodzi o wczorajszy wieczór to chciałam ci powiedzieć że dobrze pamiętam co wydarzyło się po zejściu tutaj. Po rozmowie i...
-Nic się nie stało Felicity. Każdy może się czasem zapomnieć. Rozumiem. Nic się nie stało- odpowiedział z spokojem w oczach.
-Jak to nic..? Ja tego nie żałuje Oliver- podeszła do niego krok bliżej ale ten szybko się cofnął.
Zobaczył w jej oczach ból przez te odtrącenie. Chciał przeprosić i to najszybciej.
-Felicity ja..- wyciągnął rękę.
-Więc historia się powtarza tak?
Nadal chcesz zostać pod tym kapturem zasłaniając siebie przede mną?! Nie mogę patrzeć jak niszczymy siebie na wzajem z twojego wyboru- Felicity miała łzy w oczach.
Myślała że gorzej już być nie może.
Oliver przytłoczony myślami rozejrzał się dookoła tylko dlatego by nie musieć patrzeć w jej błękitne oczy.
-Czasem kogoś kochać, to znaczy mieć odwagę pozwolić mu odejść. Proszę.- popatrzył na nią z słodko gorzkim spojrzeniem.
Felicity z gniewem wzięła swój płaszcz i zaczęła iść w kierunku schodów. Nagle szybko się odwróciła i spojrzała na niego z bólem jakim nie dało się opisać słowami. Jej łzy spływały raz po raz po jej policzku.
-Jesteś idiotą Oliver- I odeszła szybkim krokiem.
Queen został teraz sam w bazie.
Podszedł do stołu i uderzył w niego aby wyładować swoją złość. Na blacie zostało małe wgniecenie.
Ruszył w kierunku stroju Arrowa i chwycił do ręki łuk. Tak to prawda krył się za kapturem a teraz była wyśmienita okazja by znów zniknąć i dusić swoje uczucia.
***
Po tygodniu Isabell i Francis wyjechali z Starling City mając ze sobą schwytanego . Obiecali iż w razie problemów można dzwonić do nich o każdej porze dnia i nocy. Nie obyło się od uścisków.
Przed zamknięciem drzwi samochodu Francis spojrzał na Felicity i powiedział.
-Inaasahan- przytrzymał kontakt wzrokowy po czym zamknął drzwi.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
Wstał i rozprostował nogi.
Po godzinie reszta naszych towarzyszy zaczęła się budzić.
Kiedy już wszyscy spokojnie jedli śniadanie w jaskini ,Felicity zauważyła fatalny stan Francisa.
-Nie wyglądasz za dobrze- dodała z uśmieszkiem.
-Ciszej. Proszę.- złapał się za głowę.
-Aż tak źle-Roy wziął gryza swojego Big Burgera.
-Człowieku.. kiedy się obudziłem słyszałem jak trawa rośnie- opowiedział zachrypniętym głosem.
Na każdej twarzy zagościł szalony uśmiech.
-Ty masz szczęście-powiedziała Felicity- ja pamiętam tylko urywki z wczorajszego wieczoru.
Oliver odetchnął z ulga a jednocześnie poczuł ukłucie bólu.
-Zazdroszczę ci- dodał Francis i stuknął kubkiem w jej pojemnik z kawą co oznaczało toast.
-Musimy to kiedyś powtórzyć-Isabell popatrzyła na swój talerz.
-Alleluja!- wykrzyknął Roy.
-Ććcsss!- skarcił go Francis.
Po śniadaniu Isabell razem z Francisem pojechali do domu by się odświeżyć, a Roy poszedł odwiedzić Thea. Smoak została i zaczęła sprzątać stół.
Oliver próbował jej nieco pomóc. Po ukończonej czynności zajął miejsce za komputerem i włączył wiadomości.
Felicity niepewnym krokiem oparła się o stół. Chodź mężczyzna był odwrócony do niej tyłem to jej zdenerwowanie nie mijało.
-Oliver czy moglibyśmy porozmawiać..
On spojrzał na nią zdziwiony.
W pierwszej chwili pomyślał o tym iż dzieje się coś złego, więc mogło to go nieco wystraszyć.
Wstał z fotela i podszedł na wprost niej. Rękę trzymał na oparciu głowy fotela.
-Coś się stało?
Patrzyła zawstydzona w podłogę nie mając odwagi spojrzeć mu w twarz. zarumieniła się lekko.
"Weź się w garść Felicity Smoak" pomyślała i zebrała w sobie całą odwagę jaka jej pozostała.
-Jeśli chodzi o wczorajszy wieczór to chciałam ci powiedzieć że dobrze pamiętam co wydarzyło się po zejściu tutaj. Po rozmowie i...
-Nic się nie stało Felicity. Każdy może się czasem zapomnieć. Rozumiem. Nic się nie stało- odpowiedział z spokojem w oczach.
-Jak to nic..? Ja tego nie żałuje Oliver- podeszła do niego krok bliżej ale ten szybko się cofnął.
Zobaczył w jej oczach ból przez te odtrącenie. Chciał przeprosić i to najszybciej.
-Felicity ja..- wyciągnął rękę.
-Więc historia się powtarza tak?
Nadal chcesz zostać pod tym kapturem zasłaniając siebie przede mną?! Nie mogę patrzeć jak niszczymy siebie na wzajem z twojego wyboru- Felicity miała łzy w oczach.
Myślała że gorzej już być nie może.
Oliver przytłoczony myślami rozejrzał się dookoła tylko dlatego by nie musieć patrzeć w jej błękitne oczy.
-Czasem kogoś kochać, to znaczy mieć odwagę pozwolić mu odejść. Proszę.- popatrzył na nią z słodko gorzkim spojrzeniem.
Felicity z gniewem wzięła swój płaszcz i zaczęła iść w kierunku schodów. Nagle szybko się odwróciła i spojrzała na niego z bólem jakim nie dało się opisać słowami. Jej łzy spływały raz po raz po jej policzku.
-Jesteś idiotą Oliver- I odeszła szybkim krokiem.
Queen został teraz sam w bazie.
Podszedł do stołu i uderzył w niego aby wyładować swoją złość. Na blacie zostało małe wgniecenie.
Ruszył w kierunku stroju Arrowa i chwycił do ręki łuk. Tak to prawda krył się za kapturem a teraz była wyśmienita okazja by znów zniknąć i dusić swoje uczucia.
***
Po tygodniu Isabell i Francis wyjechali z Starling City mając ze sobą schwytanego . Obiecali iż w razie problemów można dzwonić do nich o każdej porze dnia i nocy. Nie obyło się od uścisków.
Przed zamknięciem drzwi samochodu Francis spojrzał na Felicity i powiedział.
-Inaasahan- przytrzymał kontakt wzrokowy po czym zamknął drzwi.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
Super rozdział :D Idealnie pasuje do obecnej sytuacji w serialu :p Czekam na kolejną część
OdpowiedzUsuńBlog Arrow Olicity
Dziękuje :D pojawi się dość szybko. To niesamowite że ktoś w ogóle to czyta :) Mam naprawdę dużo pomysłów więc jak na razie to próbuję odnaleźć właściwą ścieżkę zdarzeń ^.^
Usuń