24 lutego 2015

NOWI BOHATEROWIE

Chciałabym pomóc waszej wyobraźni.
Zamieszczam więc zdjęcie Francisa i Isabell.
A jak wy ich sobie wyobrażaliście.



4. DAWNA JA

Długo mnie nie było
Dzisiejszy post pisałam o 00;00
więc bądźcie wyrozumiali
Liczę na wasze komentarze
Miłego czytania
<3

***

Felicity i Francis dobiegli do wysokiego wieżowca Palmer Technologies.
W środku panował chaos. Wszyscy byli bardzo zajęci z powodu przyszłej współpracy z Anagreen.
W całym tłumie, nasza urocza dwójka bardzo się wyróżniała.
Mężczyźni w garniturach oglądali się z zaciekawieniem za vice prezesem firmy, która ubrana w sportowy strój ,przemierzała cały hol zmierzając do windy.
 Gdy do niej weszli blondyn nie mógł opędzić się od komentarza.
-Czy wy cały czas pracujecie w takim napięciu?- spytał opierając się o ściany windy w luzackim stylu.
-Teraz szczególnie mamy dużo na głowie- westchnęła Smoak.
Winda otworzyła się na wyznaczonym piętrze, po czym poszli prosto do gabinetu dziewczyny.
Przed drzwiami siedział Jerry.
-Miło panią widzieć- powitał ich asystent.
-Cześć Jerry. Zawiadom Ray'a ,że już jestem.
Dwójka przyjaciół weszła do biura i zamknęła za sobą szklane drzwi.
Felicity podeszła do biurka i wyjęła z szuflady twardy dysk. Podała go Francisowi.
-Tu trzymam wszystkie zdjęcia, razem z tymi z przed 5 lat. Pomyślałam że możemy je jakoś przerobić i w wolnym czasie obejrzeć.
Chłopak przyjrzał się dyskowi z uśmiechem.
-Proponujesz seans z twoimi nagimi fotkami?
- zaczął się śmiać po czym dostał od blondynki niezłego kopniaka w udo.
Dwójka zaczęła się szturchać.
Po kilku minutach przyszedł Ray prezentując się w nowy ciemnogranatowym garniturze.
Podszedł do wiceprezeski i zaczął podekscytowanym głosem omawiać szczegóły przyjęcia na który mieli pojawić się goście z Anagreen.
Dziewczyna potwierdziła ,że plan rozpoczęcia współpracy jest dość dobry.
-Oczywiście dużo osób z poza firmy także będzie zaproszonych. Wiem że posiadasz dużo "przyjaciół" więc możesz ich zaprosić.
-Nie wiem czy ich wyciągnę ale dziękuję.
Francis siedzący na biurku zaczął liczyć na palcach w skupieniu. Po kilku powtórkach poddał się.
-Lokal i katering jest załatwiony więc to tyle- Ray spojrzał się na dysk którym bawił się blondyn. Odpowiednim spojrzeniem zapytał o rzecz. On tylko uśmiechnął się złowieszczo.
-Nagie zdjęcia pani Smoak. Chcesz przejrzeć?
W jedne chwili Felicity ruszyła pędem za Francisem.
Dwójka dorosłych dzieci zaczęła gonić się po czym chłopak zatrzymał się i odebrał dzwoniący telefon.Dziewczyna nie zauważyła tego i z całą siłą wpadła na niego powalając go z nóg.
Leżeli oboje jęcząc żałośnie.
Przerażony Palmer z uśmiechem na ustach pomógł wstać Smoak.
Blondyn nadal leżał na podłodze słuchając głosu po drugiej stronie.
Wyłączył telefon, wstał i zaczął masować stłuczone ramie.
-Dziś w Verdant jest koncert " Black Machine"- powiedział entuzjastycznie z błyskiem w oku-
Idę załatwić wejściówki.
-Skąd załatwisz bilety tak szybko- podleciała do niego, obydwoje byli bardzo podekscytowani koncertem.
-Poznałem ich z Isabell rok temu-odparł z dumą - Mam swoje źródła. A więc ja lecę zadzwonię w tym czasie do niej.
Pocałował ją szybko w policzek i wyszedł z biura.
Ray poczuł ukłucie zazdrość. Gesty tej dwójki były tak niewinne i bezinteresowne.
A może poczuł żal iż nie zna Felicity tak długo jak on.
Uśmiechnięta blondynka odwróciła się do Palmera. ten spoglądał to na nią to na papiery.
Dziewczyna pośpieszyła z wyjaśnieniami.
-To najfajniejszy zespół rockowy wszechczasów. Kiedy byliśmy młodzi szaleliśmy za nimi- blondynka zaczęła paplać jak zwykle.
Ray tylko blado się uśmiechnął i złożył teczkę.
-Na ten bankiet nasza dwójka musi stawić się na 100%.
-Nie ma sprawy- Felicity podeszła do biurka i pochyliła się nad nim szukając czegoś w szufladzie.
Po krótkiej chwili dodał.
-Chcesz iść ze mną?
Rzuciła w jego stronę żartobliwe spojrzenie.
-I tak przez cały czas będę musiała rozmawiać z nimi przy twoim boku więc na jedno wychodzi. Ale raczej Francis i Isabell będą chcieli mnie wypchnąć na parkiet więc mam jakąś wymówkę.

***


Kiedy Smoak wróciła do domu była piata po południu.
Już przed drzwiami słychać było kłutnię Francisa i Isabell. Po salonie walały się damskie ciuchy.
Dwójka przyjaciół stała na środku i ostro wymierzał zdania.
-Felicity dzięki Bogu- podbiegł do niej Francis i schował się za przyjaciółką
-Tej kobiecie nie da się doradzić. Pytała się o moje zdanie w sprawie sukienki.
Powiedziałem że dla mnie ona jest za sztywna. Rzuciła się na mnie!
W oczach Isabell iskrzyły się drobne płomyczki.
Brunetka weszła do pokoju obok i przyniosła parę starych ciuchów Felicity z czasów kiedy to blondynka była gotką. Jej mina skazywała na zaskoczenie i stanowczość.
-Nie włożę tego.
-No proszę- podeszła do niej i zza pleców wyjęła czarną perukę z fioletowymi pasemkami.
Felicity posłała jej oburzone spojrzenie.
-Wszyscy przebieramy się o 5 lat wstecz- usprawiedliwił całą sytuacje chłopak- To impreza tematyczna.
Popatrzyła na nich.
Po chwili poddała się i kiwnęła głowa. Isabell wzięła ją za rękę i zaprowadziła do łazienki.
-Będzie NIEZIEMSKO!- zaczął śpiewać Francis podgłaszając radio na maksa.


***


-Dziś szykuje się niezła impreza- powiedział Roy do Diggla.
Cała trójka była po treningu.
-Słyszałem- odpowiedział John pakując strój do torby- Isabell dostałą telefon kiedy była tutaj.
Koncert pod tytułem "Styl z dawnych lat". Biedna Felicity- zaśmiali się.
Zainteresowany Oliver podszedł do nich zaciekawiony.
-Aż tak źle?
-Poznaliśmy jej przyjaciół, więc jak sądzisz?- powiedział wesoło ciemnoskóry mężczyzna.
-Może i wy wpadniecie?- zapytał Roy.
-Ja nie mogę. Mam kolacje z Lylą. Zaciąg Olivera.
Queen zaśmiał się i powrócił do komputerów.
Nagle z góry dobiegł wesoły głos.
-To super sprawa. Puścimy te zdjęcia tutaj.
-Tutaj?
-No oczywiście. taki seans. Co ty na to? Będzie nastrojowo.
Po schodach schodzili Francis i Isabell.
Chłopak był przebrany w ciasne skórzane spodnie i luźną czarną bokserkę.
Za nim szła brunetka ubrana w sukienkę z lat 60.
Była to czerwona w białe kropki. Jej włosy były spięte w kok, a na głowie widniała zawiązana czerwona zwinięta chustka.
Byli tacy różni ale ich osoby kiedyś się spotkały i zaprzyjaźniły na lata.
-Wyglądam cudnie- przeszła koło lekko koło wszystkich w stronę komputerów.
Wpięła do niego czarny dysk twardy.
-To jak, idziecie?-zagaił Francis do Roy'a.
-Ja tak, ale musimy jeszcze Olivera przekonać- kiwnął w stronę Arrow'a.
-Nie mam nastroju na imprezowanie, ale na pewno się pojawię-odpowiedział Queen
- Gdzie Felicity?
Blondyn obejrzał się dookoła.
-Rozmawia z Theą.
Wszyscy usłyszeli ciche kroki na schodach.
Do pomieszczenia weszła Felicity.
Cała drużyna Arrowa nie chciała uwierzyć, że to właśnie ta Felicity.
Zamiast blondynki z czarnymi oprawkami, ubranej w sukienkę wszedł ktoś inny.
Po schodach zeszła dziewczyna z czarnymi włosami i fioletowymi pasemkami.
Jej oczy były podkreślone czarną kredką i czarnym cieniem.
Na jej nosie był przyklejony kolczyk,a usta były pomalowane na czarno.
Ubrana była w wojskowe, luźne spodnie, czarną obcisłą bokserkę i glany.
Wpatrzona w komórkę nie zauważyła przerażonych spojrzeń przyjaciół.
Kiedy była na dole obejrzała się w ich stronę.
Wszyscy byli jak z kamienia oprócz Isabell która wdzięcznie odnosiła się ze swoim dziełem.
-Przerażacie mnie- powiedziała Felicity przemierzając zawstydzona pomieszczenie.
-Wyglądasz inaczej-usprawiedliwił ich Roy.
Stwierdzenie rzeczy oczywistej, jest.
Dziewczyna nie tylko wyglądała inaczej.
Dzięki tej metamorfozie zaczęła być pewniejsza siebie.
Wcieliła się w maskę przeszłości.
Dawna Ją.
Oliver patrzył na nią z podziwem.
To właśnie w takiej dziewczynie zakochał się Cooper.
W silnej i niezależnej Felicity.
-Wyglądasz wspaniale- powiedział Queen dodając jej o duchy.
Uśmiechnęła się do niego promiennie.
-To jak idziemy?-zapytała Isabell.
Wszyscy ruszyli na górze z wyjątkiem Johna i Olivera.
-Rozkręcimy tą imprezę!-krzyczał na cały głos Francis który ściskał Smoak.
Diggle tylko zaśmiał się pod nosem.
Spakował swoje rzeczy i zaczął wchodzić po schodach.
Odwrócił się w stronę przyjaciela.
-Chyba nie zamierzasz tu siedzieć?
Oliver obejrzał się za nim.
Kiedy przyjaciel wyszedł mężczyzna zaczął szukać w swoich rzeczach koszuli.
Zamierzał pójść na koncert ale nie w takim stroju.

***


Felicity i Francis tańczyli w środku tłumu. Koncert trwał już dobra godzinę.
Obydwoje byli spoceni ale wciąż pełni energii.
Isabell zniknęła im z oczu. Ostatni raz widzieli ją tańcząca z jakimś pakerem.
Po kilku minutach zobaczyli ją wchodzącą na scenę.
-Jak się bawicie Starling City?- zapytała przez mikrofon.
Tłum zaczął radośnie krzyczeć.
Felicity dawno nie była na żadnej imprezie.
Teraz był moment by się wyszaleć i nie zamierzała go zmarnować.
Była już po 3 drinkach ,nadal trzeźwa musiała na chwile odetchnąć.
Poszła przez tłum do baru i usiadła na jednym z siedzeń.
Koło niej siedzieli dwoje facetów w garniturach.
dziewczyna zorientowała się iż jeden z nich to Ray Palmer.
-Część Ray. Co tu robisz?- spytała się mężczyzny.
Na sali panował duży chałas lecz brunet ją usłyszał.
Przez kilka pierwszych sekund jej nie rozpoznał.
-To ja Felicity.-wydarła się mu do ucha dziewczyna.
Był mocno zdziwiony ale potem na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Nieźle wyglądasz- powiedział szarmancko.
Felicity się roześmiała.
Była tera nieco wyluzowana.
Obróciła się prezentując swój strój.
Przez kilka minut rozmawiali. Bardziej próbowali rozmawiać.
Pokazała na parkiet pełen ludzi lecz Ray odmówił skinieniem głowy.
W takim razie chciała się przyłączyć do nich lecz poczuła rękę na ramieniu.
To była Thea Queen.
-Chodź do nas- krzyknęła jej do ucha.
Smoak pomachał ręką na pożegnanie do Palmera i odeszła z siostra przyjaciela.
Obydwie znalazły się przy stoliku gdzie siedział Roy i Oliver.
Jego obecność miło zaskoczyła Felicity.
Czwórka przyjaciół zaczęła razem rozmawiać.
Co chwila padały śmieszne komentarze.
Dobrze się bawili. czemu wcześniej razem nie imprezowali?
A ,no tak. Byli zajęci ratowaniem ludzi.
-Chodźmy zatańczyć-powiedziała Thea ciągnąc Oivera.
Jej brat się stawiał opór lecz po chwili dał za wygraną.
Roy wziął  Felicity na barana i ruszył za nimi.
Wszyscy dobrze się bawili tańcząc obok siebie.
Po następnej piosence nastąpiła zamiana.
Piosenka była dość energiczna.
Oliver okazał się świetnym tancerzem mimo niskiego wzrostu Smoak.
Po kilku piosenkach nadszedł czas na balladę.
Mimo zdziwienia Olivera Felicity rzuciła mu się na szyje i zaczęła z nim rozmawiać.
W sumie żadne z nich następnego dnia nie pamiętało na jaki temat była rozmowa ale w tamtym czasie było to nie ważne.
Liczyła się tylko ona wtulona w jego wysportowane ciało.
Ta smukła osoba tuląca się do mężczyzny który już dawno zapomniał co to bliskość.
Czuła się u niego bezpiecznie.
-Jest miło- powiedziała.
On tylko kiwnął głową i wtopił twarz w jej włosy.

***


Do Jaskini Arrowa weszła Felicity i Oliver oboje trzymający w ręce alkohol wysoko procentowy.
Wesoło śmiejąc się schodzili po schodach.
Kiedy dotarli na dół ,usiedli na stole zwieszając radośnie nogi.
-Popatrz. To wszystko my stworzyliśmy- Oliver popatrzył rozmarzonym wzrokiem na pomieszczenie.
-Tak to prawda. Szarość tak dumnie brzmi. Warta każdego dnia.
Westchnęli i pociągnęli łyka z butelki.
Było około 3 nad ranem.
-Nie żałuję żadnej nocy spędzonej tutaj-wyznała.
-Przepraszam że byłem gburem po śmierci Sary. Wiem że jej strata była ciężka. Powinienem wtedy dawać wam wsparcie.
-Lubiłam Sarę. Nawet życie jej uratowałam- zaśmiała się.
Chodź początkowa byłam o nią zazdrosna.
-Nie powinnaś była.
-O ciebie zawsze.
Popatrzył na nią. Po kilku sekundach zauważyła to.
Uśmiechnęła się i upiła łyka.
-Przepraszam. Za wszystko. Chciałbym opisać ci cały ból jaki zadałem tobie i sobie przez moje decyzję.
Uśmiechnęła się blado. Spuściła głowę pogrążona w myślach.
-Zasługujesz na kogoś lepszego Felicity.  Chcę żebyś była szczęśliwa.
Popatrzyła mu prosto w oczy.
-Tylko przy tobie jestem szczęśliwa.
Nie miała już butelki w ręce tylko jego twarz.
Pocałowała go miękko z czułością.
Po chwili oderwała się od niego. Spojrzała mu w oczy.
On złapał ją w talii i przeniósł na swoje kolana twarzą do siebie.
Przez cały czas całowali się lekko z troską.
W tych pocałunkach była nadzieja i wiara w druga połówkę.
Jego ręce wędrowały po jej plecach z góry na dół.
Ich oddechy przyśpieszały.
Z każdym pocałunkiem rósł promień chodź próbowali go uciszyć.
Po chwili Oliver zdjął z głowy Smoak perukę i rozpuścił jej blond loki.
Wetknął w nie palce.
Dziewczyna trzymała jego głowę w rękach.
Następnie zdjęła z niego koszulę.
Jej palce błądziły po jego ciele. Odkrywając co nowe tereny.
Jego mięśnie były napięte.
Pocałunki zrobiły się coraz bardziej nachalne.
Na podłogę poleciała bokserka Smoak.
Wtuleni w siebie chłonęli przyjemność z zapomnienia.
Obydwoje zdawali sobie sprawę z tępa wydarzeń.
Po ostatnich wydarzeniach mieli dość tego napięcia.
Arrow, Palmer byli reliktami przeszłości.
Usta mężczyzny całowały teraz skroń Felicity.
Pachniała słodkim arbuzem.
Trzymała ręce na jego barkach cicho pojękując.
Oliver miał zamiar podnieść dziewczynę gdyż stół nie był zbyt wygodny.
Nagle na schodach usłyszeli czyjś głos.
Szybko od siebie odskoczyli i spojrzeli na intruza.
-Ludzie, ale ja się najebałem!-wydarł się Francis idący z Isabell.
-Może dzisiaj lepiej by było gdybyśmy przenocowali tutaj.
-Jestem za-odpowiedział blondyn gdy nagle się potknął.
Smoak trochę zmieszana przyniosła koce i poduszki.
-Czemu wy jesteście bez koszulek? To nowa moda?
-Francis kiwnął głowa i zaczął zdejmować swoją.
Isabell powstrzymała go od tego.
Wszyscy rozłożyli się na podłodze.
Jedynie Isabell zasnęła w jednoosobowym łóżku Olivera.
Kiedy zgasili już światło, Felicity przytuliła się do torsu Queena.
Mężczyzna obiął ją.
Oboje szybko zasnęli.
Tej nocy nikt nie miał koszmarów.

01 lutego 2015

3. PORANEK

Cześć Kochani :*
Przepraszam za liczne błędy
Dziękuje wam za 100 wyświetleń xd
Liczę gorąco na wasze komentarze
Przepraszam was wszystkich za nieobecność
 ja naprawdę nie robię tego specjalnie
Tyle na głowie mam że nie wyrabiam
Ale postanawiam poprawę xddd
Jesteśmy po 3x11 odcinku Arrow
Moje serce jest pełne Olicity ale także Raylicity
Miłego czytania :) 
<3
https://www.youtube.com/watch?v=PGu--jojOdY
KRISTINA RZĄDZI
***



Isabell nalała świeżej kawy do dzbanka.
 Upiła łyk po czym oparła się o blat. Francis siedział na kanapie i oglądał program śniadaniowy. 
Czarno włosa zamyśliła się. 
Do urodzin Felicity został tydzień, a ona nie miała pojęcia jak uczcić ten dzień. zwykła impreza nie wchodziła w grę. Jej rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
W progu powitała Olivera Queena i Roy'a Harpera. 
-Co tak stoicie? Wchodźcie- powiedziała Isabell zapraszając gości skinieniem głowy.
Mężczyźni weszli do środka podziwiając dom panny Smoak.
Miał on niepowtarzalny styl.
Tętnił życiem i energią.
Co najważniejsze był przytulny.
Całe pomieszczenie było wypełnione zapachem usmażonych naleśników.
Ogromny kopiec leżał na blacie.
-Zaprosiliście nas na śniadanie?-zapytał Roy z uśmiechem.
-Mniej więcej-odpowiedział Francis po czym wyjął ze zmywarki talerze.
Przeniósł wszystko na stolik znajdujący się koło sofy.
-Po dokładnym przesłuchaniu mieszkańców Glades..
- zaczęła mówić Isabell lecz jej blond kompan wciął się jej w zdanie.
-Przesłuchanie? Ładnie to nazywasz dziecinko- mruknął Francis.
-.. wiemy że dziś ludzie Basha mają przywieść ostatnia działkę gangowi z zachodniej części miasta. Zawarliśmy z nimi współprace-ciemnowłosa narysowała plan na serwetce- Podczas wymiany mamy ich zaskoczyć z dwóch stron. Ich ludzie nam pomogą..
-Skąd wiemy że to nie podstęp?- zapytał Roy.
Na jego pytanie nikt nie odpowiedział gdyż do pokoju weszła Felicity.
Oliver i Roy byli zdziwieni jej obecnością iż o tej porze Smoak zwykle pracowała.


Miała na sobie długą bluzkę z rozciętymi bokami oraz leginsy w motywie galaktyki. 
Nie patrząc na nas skierowała się do kuchni. Szła chwiejnym krokiem. 
Miała sennym wzrok.


-Witaj słońce- zawołał za nią z uśmiechniętą miną Francis,
po czym zaczął przygotowywać dla niej naleśniki.


Kiedy doszła do blatu, włączyła ekspres do kawy. 

Jej włosy niegdyś spięte w kucyk, były rozpuszczone i poplątane. Popatrzyła na zmywarkę gdzie leżała brudna patelnia po naleśnikach.

Przejechała ręką po puszystych włosach.

Wyjęła z ekspresu swój kubek i podeszła do znajomych. 
Początkowo jej wzrok był utkwiony w blond chłopaku o kręconych włosach ,gdy w tej samej sekundzie dostrzegła także Olivera siedzącego na fotelu.
Chciała się wycofać lecz było już za późno. 
Była w kompletnym nie ładzie. Bez makijażu, bez muśnięcia szczotki. 
Trochę zaskoczona szła dalej. Usiadła Francis'owi na kolanach popijając kawę.
-Narada wojenna przy programie śniadaniowym? - zapytała retorycznie blondynka po czym wzięła z talerza towarzysza naleśnika.
-Coś w tym rodzaju -odpowiedział Roy.
Oliver wpatrywał się w dwójkę 25 latków. 
Nie byli spokrewnieni ze sobą ale było widać podobieństwo.
Te same gesty i spojrzenia które tylko ta dwójka mogła rozszyfrować. 
Queen poczuł ukrycie zazdrości.
Nie byli spokrewnieni ze sobą ale było widać podobieństwo.
Te same gesty i spojrzenia które tylko ta dwójka mogła rozszyfrować. 
Queen poczuł ukrycie zazdrości.
Isabell zaczęła streszczać naszą rozmowę.
-Trzeba podłożyć im nadajnik i sprawdzić kto jeszcze w tym siedzi -odparł Roy.
-Otóż to. Musimy poczekać do 17 na rogu 9 przecznicy.
-A więc mamy cały dzień wolny- Francis oparł się wygodnie o sofę i zamknął powieki.
-Nic z tego- Felicity szybko wstała i zaczęła ciągnąć blondyna za rękę
- Dzisiaj mieliśmy pobiegać.
- Dzisiaj mieliśmy pobiegać.
-Nie ma mowy!
-Wstawaj głupku- Smoak zapadła się nogami o sofę. W następnej chwili blondyn szybko wstał.
Dziewczyna poleciała do tyłu. 
Upadła na siedzącego Olivera.
Dziewczyna poleciała do tyłu. 
Upadła na siedzącego Olivera.
-Miło że wpadłaś- powiedział do dziewczyny która wpatrywała się w niego z rumieńcami na policzkach. Francis pomógł jej wstać po czym poszli razem do jednego z pokoi.
Isabell zaczęła sprzątać ze stolika przy czym jednocześnie rozmawiała z Arsenalem
o tutejszym klubie kierowanym przez siostrę Queena. 
Podczas wolnego czasu Oliver zaczął rozglądać się po salonie Smoak. Wystrój był żywy i energiczny. Kolorowe obrazy umieszczone na ścianach ukazywały dobry gust właściciela. 
W tym domu panowała pewna nie wytłumaczalna energia która sprawiała że od wejścia Oliver ani razu nie zamartwiał się o swoją siostrę, przyjaciół, wszystkich mieszkańców Starling City.
Isabell zaczęła sprzątać ze stolika przy czym jednocześnie rozmawiała z Arsenalem
o tutejszym klubie kierowanym przez siostrę Queena. 
Podczas wolnego czasu Oliver zaczął rozglądać się po salonie Smoak. Wystrój był żywy i energiczny. Kolorowe obrazy umieszczone na ścianach ukazywały dobry gust właściciela. 
W tym domu panowała pewna nie wytłumaczalna energia która sprawiała że od wejścia Oliver ani razu nie zamartwiał się o swoją siostrę, przyjaciół, wszystkich mieszkańców Starling City.
Z pokoju wyszła Smoak i jej kudłaty kolega.
Dziewczyna ubrała się w krótkie czarne spodenki i różowy biustonosz sportowy. 
Francis nalał do butelek sportowych wody z kranu. 
Nucił coś pod nosem, po czym podał przyjaciółce jedną z nich.
Przed wyjściem Felicity odwróciła się w stronę Olivera.
Dziewczyna ubrała się w krótkie czarne spodenki i różowy biustonosz sportowy. 
Francis nalał do butelek sportowych wody z kranu. 
Nucił coś pod nosem, po czym podał przyjaciółce jedną z nich.
Przed wyjściem Felicity odwróciła się w stronę Olivera.
-Popilnuj ją żeby nie zrobiła z mojego mieszkania klubu nocnego.
-Postaram się- odparł Oliver wstając z fotela i nalewając sobie soku.
-Co za głupi pomysł. .. przecież klub jest nad "Jaskinią Arrowa"
-powiedział Roy stojąc koło ciemnowłosej dziewczyny.
-powiedział Roy stojąc koło ciemnowłosej dziewczyny.
-Tym lepiej bo obiecałam im że zabiorę ich na imprezę- zaśmiała się Smoak.
Drzwi zostały zamknięte.
-Wezmę torbę i możemy pójść potrenować- zawołała Isabell idąc korytarzem w stronę pierwszego pokoju na prawo.
Queen podszedł do telewizora chcąc go wyłączyć.
Roy dogonił go, kierując się w stronę korytarza.
-Gdzie ty się wybierasza?
-Idę pozwiedzać - odparł wzruszeniem rąk młody uczeń Arrowa.
Oliver nie wierząc w to co robi poszedł za nim z dłońmi w kieszeniach.
Byli tu pierwszy raz gdyż nigdy nie było konkretnego powodu aby odwiedzić Felicity.
Zwykle wszyscy spędzali czas w pomieszczeniu pod klubem.
Pierwszy pokój na lewo przeraził by każdego faceta. 
W kącie stało lustro wielkości człowieka. Po lewo od niego kremowa toaletka z zestawami wszystkich barw szminek i innych kosmetyków do makijażu. Całą ścianę zajmowała szafa na ubrania. 
Za drzwiami stała wystawa na buty wszelkiego rodzaju. Mężczyźni z zaskoczona miną zamknęli drzwi i wymienili pomiędzy sobą znaczące spojrzenia.
Oliver nie wierząc w to co robi poszedł za nim z dłońmi w kieszeniach.
Byli tu pierwszy raz gdyż nigdy nie było konkretnego powodu aby odwiedzić Felicity.
Zwykle wszyscy spędzali czas w pomieszczeniu pod klubem.
Pierwszy pokój na lewo przeraził by każdego faceta. 
W kącie stało lustro wielkości człowieka. Po lewo od niego kremowa toaletka z zestawami wszystkich barw szminek i innych kosmetyków do makijażu. Całą ścianę zajmowała szafa na ubrania. 
Za drzwiami stała wystawa na buty wszelkiego rodzaju. Mężczyźni z zaskoczona miną zamknęli drzwi i wymienili pomiędzy sobą znaczące spojrzenia.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet-
wycofał się Roy i podszedł do drugich drzwi po prawo gdyż w wy pierwszych znajdowała się Isabell po czy można wnioskować iż był to pokój gościnny. 
Za następnymi drzwiami znajdowała się łazienka z dużą wanną. 
Koło wanny ustawione były świeczki o zapachu arbuza.
-Kiedy będziemy tu następnym razem muszę to wypróbować -Roy wskazał na wbudowaną funkcje jacuzzi. W pomieszczeniu pachniało słodkim arbuzem ,którym zawsze pachniała Felicity.
Oliver co chwile spoglądał na drzwi wejściowe. 
Obawiał się karcącego spojrzenia blondynki. 
Człowiek który spędził 5 lat na bezludnej wyspie i Bóg wie gdzie jeszcze nie miał zamiaru narażać się niebieskookiej blondynce.
Nie chciał być przyłapanym na przeszukiwaniu mieszkania Smoak. Ciekawe jaką wymówka by się posłużył? Na pewno nie gorsza od napoju energetycznego w strzykawkach. Na samym końcu został pokój który prawdopodobnie jest sypialnią. Arsenal chwycił już za klamkę i w tej samej chwili zawołała ich Isabell stojąca kolo drzwi wejściowych w skórzanej kurtce i spodniach moro.
wycofał się Roy i podszedł do drugich drzwi po prawo gdyż w wy pierwszych znajdowała się Isabell po czy można wnioskować iż był to pokój gościnny. 
Za następnymi drzwiami znajdowała się łazienka z dużą wanną. 
Koło wanny ustawione były świeczki o zapachu arbuza.
-Kiedy będziemy tu następnym razem muszę to wypróbować -Roy wskazał na wbudowaną funkcje jacuzzi. W pomieszczeniu pachniało słodkim arbuzem ,którym zawsze pachniała Felicity.
Oliver co chwile spoglądał na drzwi wejściowe. 
Obawiał się karcącego spojrzenia blondynki. 
Człowiek który spędził 5 lat na bezludnej wyspie i Bóg wie gdzie jeszcze nie miał zamiaru narażać się niebieskookiej blondynce.
Nie chciał być przyłapanym na przeszukiwaniu mieszkania Smoak. Ciekawe jaką wymówka by się posłużył? Na pewno nie gorsza od napoju energetycznego w strzykawkach. Na samym końcu został pokój który prawdopodobnie jest sypialnią. Arsenal chwycił już za klamkę i w tej samej chwili zawołała ich Isabell stojąca kolo drzwi wejściowych w skórzanej kurtce i spodniach moro.
- Co wy robicie? Lepiej nie odpowiadajcie-dziewczyna przyłożyła dłoń do czoła- Chodźcie bo zamykam dom.
Oliver i Roy wyszli z domu troszkę zawiedzeni, ale znając Harpera na pewno osiągnie to czego chciał, a Oliver po cichu się przyłączy.


***


Francis i Felicity dobiegli już do centrum miasta. Przez całą drogę rozmawiali o ostatnich 3 latach ze swojego życia.


***


Francis i Felicity dobiegli już do centrum miasta. Przez całą drogę rozmawiali o ostatnich 3 latach ze swojego życia.
-Chodź na sok. Ja stawiam- odparł blondyn. 
Weszli do kawiarni.
Usiedli i złożyli zamówienie.
Kiedy ich cytrynowo-arbuzowe soki przyszły Francis zaczął patrzeć na Smoak rozbawionym wzrokiem.
Po pierwszym łuku nie wytrzymał i musiał powiedzieć to co od początku wyjazdu nasuwało mu się na język.
Weszli do kawiarni.
Usiedli i złożyli zamówienie.
Kiedy ich cytrynowo-arbuzowe soki przyszły Francis zaczął patrzeć na Smoak rozbawionym wzrokiem.
Po pierwszym łuku nie wytrzymał i musiał powiedzieć to co od początku wyjazdu nasuwało mu się na język.
-Ty i Oliver...-zaczął, niestety Felicity ucieszyła go wzrokiem.
-Wiedziałam że zaczniesz ten temat - pochyliła się na fotelu. Był bardzo puszysty i wygodny.
-Coś jest na rzeczy.-stwierdził wirując ją spojrzeniem.
-No dawaj? Wylej te pytania. "Dlaczego nie jesteście razem? Przecież on ci się podoba"
- blondynka nie miała siły go uciszyć. Ta rozmowa ją nie obejdzie, to było pewne.
- blondynka nie miała siły go uciszyć. Ta rozmowa ją nie obejdzie, to było pewne.
-Znam cię tyle lat i nie potrzebuje słów by otrzymać odpowiedź. 
Wiem jak działają związki osób którzy ratują ludzi - spuścił wzrok- wiem jakie to ryzyko i dobrze zdaje sobie sprawę jak się czujesz. Mam tylko jedno pytanie.
Wiem jak działają związki osób którzy ratują ludzi - spuścił wzrok- wiem jakie to ryzyko i dobrze zdaje sobie sprawę jak się czujesz. Mam tylko jedno pytanie.
Smoak skinęła głową. Uśmiechała się leciutko gdyż Francis był jedną osobą która ją rozumiała w każdej chwili. Po nim oczywiście był John. 
Już na początku znajomości chciała go spiknąć go z Isabell.
Po tym jak wszyscy rozjechali się we wszystkie strony nie miała żadnego z nim kontaktu.
Po jakimś czasie zaprosił mnie do swojego mieszkania. Od razu wyjawił mi ,że chce pomagać ludziom.. razem z Isabell. Znałam ją. 
Zachowywała się jak Oliver 8 lat temu. 
Do tego czasu stała się poważniejsza ale nadal jej związki polegały na jednej nocy. 
Czasem zastanawiałam się co by było gdyby Francis nadal ją kochał. Czy jeśli tak jest to jak znosił to wszystko?
Teraz siedział przede mną i wyglądałam na osobę która była w tej samej sytuacji co ja. A może nadal jest..
Już na początku znajomości chciała go spiknąć go z Isabell.
Po tym jak wszyscy rozjechali się we wszystkie strony nie miała żadnego z nim kontaktu.
Po jakimś czasie zaprosił mnie do swojego mieszkania. Od razu wyjawił mi ,że chce pomagać ludziom.. razem z Isabell. Znałam ją. 
Zachowywała się jak Oliver 8 lat temu. 
Do tego czasu stała się poważniejsza ale nadal jej związki polegały na jednej nocy. 
Czasem zastanawiałam się co by było gdyby Francis nadal ją kochał. Czy jeśli tak jest to jak znosił to wszystko?
Teraz siedział przede mną i wyglądałam na osobę która była w tej samej sytuacji co ja. A może nadal jest..
-Kogo kochasz bardziej?-posłała mu pytające spojrzenie lecz dobrze wiedziała co on sugeruje
- Co jest pomiędzy tobą, a Ray'em?
- Co jest pomiędzy tobą, a Ray'em?
Felicity odetchnęła głęboko.
Spojrzała na okno. Chciała odpowiedzieć chociaż nie wiedziała co gdy nagle zadzwonił telefon. 
Wyjęła z sportowego stanika komórkę. Dzwonił Ray. Zaciekawiona odebrała telefon.
Spojrzała na okno. Chciała odpowiedzieć chociaż nie wiedziała co gdy nagle zadzwonił telefon. 
Wyjęła z sportowego stanika komórkę. Dzwonił Ray. Zaciekawiona odebrała telefon.
-Słucham?
-Felicity - odparł Ray radośnie- Wiem że dziś masz wolne ale czy mogłabyś wpaść do firmy.
-Coś się stało?
-Powiedzmy ze potrzebuje twojej rady- Ray uśmiechnął pod nosem.
-Jestem akurat w centrum wiec będę za 10 minut- Smoak wstała z fotela i skinęła na blondyna.
-Świetnie. Do zobaczenia.
Dziewczyna schowała telefon i podeszła do drzwi wejściowych. 
Kiedy zaczęli biec, blondynka zauważyła uśmieszek przyjaciela.
 
Kiedy zaczęli biec, blondynka zauważyła uśmieszek przyjaciela.
 

Wyjęła z ekspresu swój kubek i podeszła do znajomych. 
Początkowo jej wzrok był utkwiony w blond chłopaku o kręconych włosach ,gdy w tej samej sekundzie dostrzegła także Olivera siedzącego na fotelu.
Chciała się wycofać lecz było już za późno. 
Była w kompletnym nie ładzie. Bez makijażu, bez muśnięcia szczotki. 
Trochę zaskoczona szła dalej. Usiadła Francis'owi na kolanach popijając kawę.
-Narada wojenna przy programie śniadaniowym? - zapytała retorycznie blondynka po czym wzięła z talerza towarzysza naleśnika.
-Coś w tym rodzaju -odpowiedział Roy.
Oliver wpatrywał się w dwójkę 25 latków. 
Nie byli spokrewnieni ze sobą ale było widać podobieństwo.
Te same gesty i spojrzenia które tylko ta dwójka mogła rozszyfrować. 
Queen poczuł ukrycie zazdrości.
Isabell zaczęła streszczać naszą rozmowę.
-Trzeba podłożyć im nadajnik i sprawdzić kto jeszcze w tym siedzi -odparł Roy.
-Otóż to. Musimy poczekać do 17 na rogu 9 przecznicy.
-A więc mamy cały dzień wolny- Francis oparł się wygodnie o sofę i zamknął powieki.
-Nic z tego- Felicity szybko wstała i zaczęła ciągnąć blondyna za rękę
- Dzisiaj mieliśmy pobiegać.
-Nie ma mowy!
-Wstawaj głupku- Smoak zapadła się nogami o sofę. W następnej chwili blondyn szybko wstał.
Dziewczyna poleciała do tyłu. 
Upadła na siedzącego Olivera.
-Miło że wpadłaś- powiedział do dziewczyny która wpatrywała się w niego z rumieńcami na policzkach. Francis pomógł jej wstać po czym poszli razem do jednego z pokoi.
Isabell zaczęła sprzątać ze stolika przy czym jednocześnie rozmawiała z Arsenalem
o tutejszym klubie kierowanym przez siostrę Queena. 
Podczas wolnego czasu Oliver zaczął rozglądać się po salonie Smoak. Wystrój był żywy i energiczny. Kolorowe obrazy umieszczone na ścianach ukazywały dobry gust właściciela. 
W tym domu panowała pewna nie wytłumaczalna energia która sprawiała że od wejścia Oliver ani razu nie zamartwiał się o swoją siostrę, przyjaciół, wszystkich mieszkańców Starling City.
Z pokoju wyszła Smoak i jej kudłaty kolega.
Dziewczyna ubrała się w krótkie czarne spodenki i różowy biustonosz sportowy. 
Francis nalał do butelek sportowych wody z kranu. 
Nucił coś pod nosem, po czym podał przyjaciółce jedną z nich.
Przed wyjściem Felicity odwróciła się w stronę Olivera.
-Popilnuj ją żeby nie zrobiła z mojego mieszkania klubu nocnego.
-Postaram się- odparł Oliver wstając z fotela i nalewając sobie soku.
-Co za głupi pomysł. .. przecież klub jest nad "Jaskinią Arrowa"
-powiedział Roy stojąc koło ciemnowłosej dziewczyny.
-Tym lepiej bo obiecałam im że zabiorę ich na imprezę- zaśmiała się Smoak.
Drzwi zostały zamknięte.
-Wezmę torbę i możemy pójść potrenować- zawołała Isabell idąc korytarzem w stronę pierwszego pokoju na prawo.
Queen podszedł do telewizora chcąc go wyłączyć.
Roy dogonił go, kierując się w stronę korytarza.
-Gdzie ty się wybierasza?
-Idę pozwiedzać - odparł wzruszeniem rąk młody uczeń Arrowa.
Oliver nie wierząc w to co robi poszedł za nim z dłońmi w kieszeniach.
Byli tu pierwszy raz gdyż nigdy nie było konkretnego powodu aby odwiedzić Felicity.
Zwykle wszyscy spędzali czas w pomieszczeniu pod klubem.
Pierwszy pokój na lewo przeraził by każdego faceta. 
W kącie stało lustro wielkości człowieka. Po lewo od niego kremowa toaletka z zestawami wszystkich barw szminek i innych kosmetyków do makijażu. Całą ścianę zajmowała szafa na ubrania. 
Za drzwiami stała wystawa na buty wszelkiego rodzaju. Mężczyźni z zaskoczona miną zamknęli drzwi i wymienili pomiędzy sobą znaczące spojrzenia.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet-
wycofał się Roy i podszedł do drugich drzwi po prawo gdyż w wy pierwszych znajdowała się Isabell po czy można wnioskować iż był to pokój gościnny. 
Za następnymi drzwiami znajdowała się łazienka z dużą wanną. 
Koło wanny ustawione były świeczki o zapachu arbuza.
-Kiedy będziemy tu następnym razem muszę to wypróbować -Roy wskazał na wbudowaną funkcje jacuzzi. W pomieszczeniu pachniało słodkim arbuzem ,którym zawsze pachniała Felicity.
Oliver co chwile spoglądał na drzwi wejściowe. 
Obawiał się karcącego spojrzenia blondynki. 
Człowiek który spędził 5 lat na bezludnej wyspie i Bóg wie gdzie jeszcze nie miał zamiaru narażać się niebieskookiej blondynce.
Nie chciał być przyłapanym na przeszukiwaniu mieszkania Smoak. Ciekawe jaką wymówka by się posłużył? Na pewno nie gorsza od napoju energetycznego w strzykawkach. Na samym końcu został pokój który prawdopodobnie jest sypialnią. Arsenal chwycił już za klamkę i w tej samej chwili zawołała ich Isabell stojąca kolo drzwi wejściowych w skórzanej kurtce i spodniach moro.
- Co wy robicie? Lepiej nie odpowiadajcie-dziewczyna przyłożyła dłoń do czoła- Chodźcie bo zamykam dom.
Oliver i Roy wyszli z domu troszkę zawiedzeni, ale znając Harpera na pewno osiągnie to czego chciał, a Oliver po cichu się przyłączy.
***
Francis i Felicity dobiegli już do centrum miasta. Przez całą drogę rozmawiali o ostatnich 3 latach ze swojego życia.
-Chodź na sok. Ja stawiam- odparł blondyn. 
Weszli do kawiarni.
Usiedli i złożyli zamówienie.
Kiedy ich cytrynowo-arbuzowe soki przyszły Francis zaczął patrzeć na Smoak rozbawionym wzrokiem.
Po pierwszym łuku nie wytrzymał i musiał powiedzieć to co od początku wyjazdu nasuwało mu się na język.
-Ty i Oliver...-zaczął, niestety Felicity ucieszyła go wzrokiem.
-Wiedziałam że zaczniesz ten temat - pochyliła się na fotelu. Był bardzo puszysty i wygodny.
-Coś jest na rzeczy.-stwierdził wirując ją spojrzeniem.
-No dawaj? Wylej te pytania. "Dlaczego nie jesteście razem? Przecież on ci się podoba"
- blondynka nie miała siły go uciszyć. Ta rozmowa ją nie obejdzie, to było pewne.
-Znam cię tyle lat i nie potrzebuje słów by otrzymać odpowiedź. 
Wiem jak działają związki osób którzy ratują ludzi - spuścił wzrok- wiem jakie to ryzyko i dobrze zdaje sobie sprawę jak się czujesz. Mam tylko jedno pytanie.
Smoak skinęła głową. Uśmiechała się leciutko gdyż Francis był jedną osobą która ją rozumiała w każdej chwili. Po nim oczywiście był John. 
Już na początku znajomości chciała go spiknąć go z Isabell.
Po tym jak wszyscy rozjechali się we wszystkie strony nie miała żadnego z nim kontaktu.
Po jakimś czasie zaprosił mnie do swojego mieszkania. Od razu wyjawił mi ,że chce pomagać ludziom.. razem z Isabell. Znałam ją. 
Zachowywała się jak Oliver 8 lat temu. 
Do tego czasu stała się poważniejsza ale nadal jej związki polegały na jednej nocy. 
Czasem zastanawiałam się co by było gdyby Francis nadal ją kochał. Czy jeśli tak jest to jak znosił to wszystko?
Teraz siedział przede mną i wyglądałam na osobę która była w tej samej sytuacji co ja. A może nadal jest..
-Kogo kochasz bardziej?-posłała mu pytające spojrzenie lecz dobrze wiedziała co on sugeruje
- Co jest pomiędzy tobą, a Ray'em?
Felicity odetchnęła głęboko.
Spojrzała na okno. Chciała odpowiedzieć chociaż nie wiedziała co gdy nagle zadzwonił telefon. 
Wyjęła z sportowego stanika komórkę. Dzwonił Ray. Zaciekawiona odebrała telefon.
-Słucham?
-Felicity - odparł Ray radośnie- Wiem że dziś masz wolne ale czy mogłabyś wpaść do firmy.
-Coś się stało?
-Powiedzmy ze potrzebuje twojej rady- Ray uśmiechnął pod nosem.
-Jestem akurat w centrum wiec będę za 10 minut- Smoak wstała z fotela i skinęła na blondyna.
-Świetnie. Do zobaczenia.
Dziewczyna schowała telefon i podeszła do drzwi wejściowych. 
Kiedy zaczęli biec, blondynka zauważyła uśmieszek przyjaciela.
***